Natalia brzuszkowo

O sesji


Z Natalią i Tomkiem znamy się już tyle, że ho ho. I mam tę ogromną przyjemność towarzyszyć im we wszystkich najważniejszych momentach. Pierwszą sesję brzuszkową Robaczków robiliśmy w środku lata, w klimacie lifestylowym, w przytulnym mieszkaniu, do której z pewnością jeszcze kiedyś wrócę. Minęły dwa lata i Natalia rzuciła hasło, wiosennej sesji brzuszkowej. Tym razem jednak postawiliśmy na plener i to w centrum miasta. Inspiracje są, miejsce ustalone, warunki pogodowe określone. Jedyne co nam pozostało, to wstrzelić się ze światłem. Czekaliśmy na ten dzień od ładnych kilku miesięcy, więc wyobraźcie sobie jak nie mogąc się doczekać, od kilku dni niecierpliwie przebierałem nogami.

I Anioły się do nas uśmiechnęły. Dzień powitał nas pięknym słońcem i cudownie przyjemnymi temperaturami. No i serwis uwinął się z Tomka samochodem ultra szybko. W samym centrum na parkingu, czeka na nas jedno jedyne wolne miejsce. Coś czuję, że Anioły wciąż się do nas uśmiechały. Zaczynamy od  sesji rodzinnej, bo jak to Natalia powiedziała „póki Stefek chce współpracować”. Nie trwało to długo, więc po krótkiej chwili z Tomkiem poszli do pobliskiego parku, na psoty z kaczkami. I kiedy Natalia zobaczyła ten blask w moim oku, że to już, że to jest ten moment, padło sakramentalne „mamy pięć minut”. Mieliśmy znacznie więcej, ale dużo by opowiadać. Tomek . . . bez Ciebie byśmy nie dali rady ;-).

A jak udała się sesja? Zobaczcie sami. Dla mnie to był piękny początek wiosny.